piątek, 6 sierpnia 2010
Stary ale jary
23:16 |
Autor:
Brejk Maksymalny |
Edytuj post
Steve Davis podczas eliminacji do Shanghai Masters postanowił zamkną usta tym wszystkim, którzy twierdzili, że jego wyśmienita gra podczas tegorocznych mistrzostw świata to jednorazowy błysk formy.
Anglik, któremu 22 sierpnia stukną 53 lata w jedynym meczu eliminacyjnym do turnieju w Szanghaju pokonał aż 5-0 Roda Lawlera. Do stanu 3-0 spotkanie było bardzo wyrównane. Dopiero w 4 frejmie Anglik pokazał na co go naprawdę stać.
Sześciokrotny mistrz świata udowodnił tym samym, że jego fantastyczna gra w Crucible Theater nie była dziełem przypadku. Przypomnę tylko, że podczas tegorocznych mistrzostw wyeliminował broniącego tytułu Johna Higginsa 13-11.
Komentarze Davisa po meczu były bardzo skromne:
- Wygrałem parę frejmów, które mi się do końca nie należały - przyznał Davis. - Do tego udawało mi się wbić większość bil, które próbowałem trafić.
- Wciąż trzymam się technicznej zmiany, którą zacząłem stosować w Sheffield. Trzymam głowę nisko po uderzeniu i nawet całkowicie nie ruszam się w tracie uderzenia. Nie grałem wiele tego lata, ale jak już zaczynałem trenować, wydawało mi się, że wciąż jestem w stanie wykrzesać z siebie sporo dobrego.
- Dobrze jest wygrać pierwszy mecz w turnieju już na początku sezonu. Miło też jechać do Szanghaju, bo nie udało mi się zakwalifikować na ostatnie China Open - przypomniał sześciokrotny mistrz świata.
Pierwszym rywalem Davisa w Szanghaju będzie znajdujący się obecnie na 17 miejscu listy rankingowej Jamie Cope. Chłopak teoretycznie też powinien startować w eliminacjach, ale dzięki „pomocy” Johna Higginsa (który jest zawieszony) przesunął się o jedno oczko w górę. Dzięki temu Cope został pierwsz raz w karierze rozstawiony bezpośrednio w turnieju.
Jamie Cope |
Najstarszy obecnie grający gracz bez większych problemów dostał się do turnieju. Sztuka ta niestety nie wyszło najmłodszemu graczowi 16 – letniemu Thanawatowi Thirapongpaiboonowi [nazwisko trudne do napisania a tym bardziej do wymówienia i zapamiętania]. Chłopak był już bardzo blisko awansu do turnieju, w decydującym meczu prowadził nawet 4-3 z Markiem Davisem ale przegrał dwa ostatnie frejmy i pożegnał się z zawodami.
Thanawat Thirapongpaiboon |
Etykiety:
Sezon 2010/11
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Blog Archive
O mnie
Czytane i polecane
Etykiety
- Afera Higginsa (9)
- Mistrzostwa Świata (3)
- Neil Robertson (3)
- Power Snooker (1)
- PTC (2)
- Różne (8)
- Sezon 2010/11 (11)
- Sylwetki snookerzystów (1)
- Wydarzenia (2)
0 komentarze:
Prześlij komentarz