sobota, 18 września 2010
World Open startuje
00:58 |
Autor:
Brejk Maksymalny |
Edytuj post
18 września w sobotę (czyli już dziś) rozpoczyna się snookerowy turniej World Open 2010. Nazwa sugeruje nam coś w zupełnie nowego, jednak jest to po prostu stare dobre Grand Prix po małym liftingu.
Nowością tegorocznego turnieju były dwustopniowe kwalifikacje, w których na samym początku mogli wziąć udział amatorzy. Był to bardzo dobry pomysł, ponieważ w kwalifikacjach zagrało ponad 1000 (!) amatorów. Druga faza kwalifikacji to też nowość, bowiem musieli w niej zagrać zawodnicy z czołowej 16 - tki rankingu. Kolejną ważną zmianą jest fakt, że w tym roku turniej odbywać się będzie tylko na jednym stole. Wszystkie mecze będą rozgrywane do 5 wygranych a mecz finałowy do 9.
World Open 2010 będzie jak zawsze transmitowany przez Eurosport.
Etykiety:
Sezon 2010/11
|
0
komentarze
SM - Ali Carter wygrywa Shanghai Masters
00:45 |
Autor:
Brejk Maksymalny |
Edytuj post
Z przyczyn niezależnych piszę o tym prawie tydzień po finałowym spotkaniu. Cóż... lepiej późno niż wcale. Będzie krótko, bo wspominając niedzielny finał to moim zdaniem zbyt wielu godnych zapamiętania akcji nie ujrzałem. Lecz zacznijmy od początku. Rywalem Cartera był Jamie Burnett - według mnie objawienie tegorocznych zawodów w Szanghaju. Można by napisać od zera do bohatera. Szturmem przedarł się przez fazę pucharową pokonując dużo wyżej rozstawionych zawodników, żeby w półfinale pokonać aż 6 - 1 Jamiego Cope'a. Carter drogi do finału też nie miał usłanej różami. Wygrał między innymi z fenomenalnym podczas tych zawodów Markiem Selbym. Zapowiadała się ostra gra o tytuł. Niestety na zapowiedziach się skończyło.
Mecz finałowy stał na poziomie co najmniej rozczarowującym, był to jeden z najsłabszych finałów w ciągu ostatnich kilku lat. W grze Cartera zabrakło tej finezji i polotu zarówno w grze ofensywnej jak i w defensywnej, którą to prezentował podczas tych zawodów. Burnett tymczasem udowodnił kibicom, że nie bez powodu zajmuje 37 miejsce na liście rankingowej. Wygląda na to, że podczas Szanghai Masters Burnettowi przez całe zawody sprzyjało po prostu niesamowite szczęście.
Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Nie mówię tutaj o kibicach ale o zawodnikach. Dla Allistera Cartera zwycięstwo w Szanghaiu było drugim w karierze zwycięstwem w turniej rankingowym. Pierwszy raz wygrał Welsh Open w 2009 roku. Z kolei dla Jamiego Burnetta finał Shanghai Masters mimo porażki w finale był życiowym sukcesem. W swojej karierze dwa razy udało mu się dostrzeć do ćwierćfinału. Podczas tych zawodów Burnett wygrał aż 7 spotkań by spotkać się w finale i ulec Carterowi. Za dojście do ostatniego meczu otrzymał również 30 tysięcy funtów, czyli o połowę więcej niż zarobił w poprzednim sezonie!
Wynik meczu
Jamie Burnett 7-10 Allister Carter
25-76, 67-43, 70(51)-47, 7-60, 43-70(62), 71(57)-0, 65-23, 1-71(71), 48-63
15-61, 71-70(52), 0-78(72), 60-37, 17-55, 64-52, 31-68(64), 26-78
Etykiety:
Sezon 2010/11
|
0
komentarze
sobota, 11 września 2010
SM - znamy półfinalistów
01:24 |
Autor:
Brejk Maksymalny |
Edytuj post
Dzisiejszy dzień możemy uznać za mieszankę dramatu i horroru. Chyba najbardziej dramatycznym meczem było spotkanie Ali Cartera z Matthew Stevensem. Ten drugi pewnie prowadził 4 - 1 i zwycięstwo miał prawie w kieszeni ale Allister Carter nagle złapał wiatru w żagle i po dynamicznym szóstym frejmie, który został przypięczętowany ponad 100 - punktowym brejkiem zaczęła się dramatyczna walka o półfinał. Nie bez bólu Carter doprowadził do stanu 4 - 4 i dopiero w ostatnim 9 frejmie miało nastąpić rozstrzygnięcie meczu. W końcówce meczu faworytem był Stevens ale nie trafił decydującej czarnej z punktu. Do zostawionej na stole bili podszedł Carter i zagrał wzdłuż bandy przez całą długość stołu. Bila najpierw zatańczyła na kieszeni ale ostatecznie wpadła dając wygraną Anglikowi. Tym uderzeniem Carter zapewnił sobie czwarty z rzędu półfinał w czwartym kolejnym turnieju rankingowym.
Przeciwnikiem Cartera będzie Mark Selby, który z przysłowiowym palcem w dupie ograł 5 - 1 Marka Kinga.
Wcześniej niemal w podobnych okolicznościach co spotkanie Cartera z Stevensem zakończył się mecz pomiędzy Jamie Burnettem i Markiem Davisem. Szkot przez 3 kolejne frejmy oglądał grę swojego rywala. Przy stanie 4 - 1 dla Davisa gdy już prawie było po meczu Burnett przypomniał sobie jak się gra i doprowadził do remisu. W decydującej partii wygrał dopiero w samej końcówce na bili różowej. Burnett dzięki temu zwycięstwu pierwszy raz w karierze awansował do półfinału w jakimkolwiek turnieju rankingowym.
Jego rywalem w półfinale będzie Jamie Cope, który niespodziewanie łatwo pokonał obecnego wicemistrza świata Graema Dotta 5 - 2.
Wyniki dzisiejszych ćwierćfinałów:
Allister Carter 5-4 Matthew Stevens
8-65, 76(76)-3, 29-60, 53-63, 1-87(87), 104(103)-17, 71-61, 72-20, 63-57
Mark Selby 5-1 Mark King
75-65, 43-45, 77-68(62), 66-25, 106(106)-14, 105(105)-0
Graeme Dott 2-5 Jamie Cope
79(75)-31, 5-94, 60(53)-22, 2-64, 0-92(88), 36-81, 41-70
Jamie Burnett 5-4 Mark Davis
102(102)-0, 84(84)-0, 83(82)-1, 41-71, 58(57)-1, 33-69(65), 1-74, 0-90(90), 40-57
Etykiety:
Sezon 2010/11
|
0
komentarze
piątek, 10 września 2010
Higgins wraca do gry!
19:10 |
Autor:
Brejk Maksymalny |
Edytuj post
Dwa dni temu 8 września 2010 roku zapadł werdykt w sprawie afery korupcyjnej z udziałem 3 – krotnego mistrza świata i wciąż numeru 1 listy rankingowej Johna Higginsa oraz jego menedżera Pata Mooney’a. Afera ta wstrząsnęła nie tylko światem snookerowym ale także całym sportem. Snooker dyscyplina dla prawdziwych dzentelmanów została wplątana w jedną z dwóch (oprócz dopingu) najgorszych plag sportu – korupcję. Dla przypomnienia link w którym wyjaśniam ze szczegółami o co poszło – Mistrzostwa Świata w cieniu Higginsa.
John Higgins został uniewinniony z najcięższych zarzutów. Z wyroku podanego przez Sports Resolution wynika, że The Haggis został oczyszczony z podejrzeń o ustawianie meczów. Uznano go jegnak winnym "świadomego sprawiania wrażenia względem innych osób wyrażenia zgody [wraz ze swoim menedżerem] na działania naruszające zasady zakładów sportowych" oraz "nie zgłoszenia do federacji pełnej informacji o próbie nakłonienia go do działania z naruszeniem tych zasad".
Wobec Higginsa wniesiono cztery zarzuty:
- Zgody na przyjęcie łapówki lub innych korzyści materialnym w zamian za ustawienie meczów lub świadome wpłynięcie na rezultat spotkania turniejowego.
- Zgody na udział w działaniach korupcyjnych lub przestępczych.
- Świadomego sprawiania wrażenia względem innych osób wyrażenia zgody na działania naruszające zasady zakładów sportowych.
- Nie zgłoszenia bezzwłocznie do federacji pełnej informacji o próbie nakłonienia go do działania z naruszeniem zakładów sportowych.
Nad zarzutami numer 3 i 4 trybunał nie musiał długo obradować, bo Higgins sam przyznał się do winy.
Dwa pierwsze zarzuty zostały wycofane w wyniku prowadzonego śledztwa, któremu przewodził były policjant i obecny członek zarządu WPBSA – David Douglas. W trakcie dochodzenia dano wiarę wyjaśnieniom Higginsa, który twierdzi, że był zaskoczony przebiegiem spotkania z podstawionym dziennikarzem i „grał”, żeby bezpiecznie i jak najszybciej wrócić do domu.
Jedyną nowością, której nie znały wcześniej media jest to, że Higgins został wcześniej uprzedzony przez Mooney’a, że w trakcie rozmowy mogą paść temat celowego oddawania frejmów. Kiedy ten temat się pojawił Higgins zdecydował, że będzie odgrywał swoją rolę w dyskusji.
Wobec tych faktów trybunał uznał, że właściwą karą dla Szkota będzie 75 tysięcy funtów grzywny, 10 tysięcy funtów na pokrycie kosztów poniesionych przez Federację w trakcie śledztwa oraz półroczne zawieszenie. Czas odbytego już zawieszenia (od 2 maja 2010) wliczony został w tę karę , która dzięki temu skończy się 1 listopada o północy. W praktyce oznacza to, że John Higgins może zagrać w grudniowym UK Championship a pierwszym turniejem, w którym będzie mógł się pojawić będzie EPTC 5 (11 – 14 listopada) lub EPTC 6 (18 – 21 listopada).
Pat Mooney, były już menedżer Higginsa został dożywotnio odsunięty od snookera.
Co by było…
…gdyby snookerowe władze zastosowały te same kryteria względem Higginsa, co względem Quintena Hanna? Szkocki zawodnik już nigdy nie zagrałby zawodowo w snookera. Hann został w 2006 roku zawieszony na 8 lat oraz na zapłacenie 10 tysięcy funtów kary za to, że w 2005 roku miał zgodzić się na przyjęcie kasy za przegranie meczu w China Open. Osobami, które złożyły Australijczykowi ofertę byli dziennikarze „The Sun”, którzy nagrania z prowadzony rozmów przekazali snookerowym władzom. Nie dziwi więc fakt, że o komentarz w sprawie wyroku poproszono byłego już zawodowca.
Wiedziałem, że nie potraktują go surowo - przyznał Hann, który w 2006 roku został odsunięty od snookera na osiem lat w sprawie bardzo podobnej do tej z udziałem Szkota. Sport potrzebuje Johna Higginsa, więc na pewno nie będą chcieli się go pozbyć. Blisko śledziłem rozwój wydarzeń i jestem zdziwiony, że w ogóle dostał te sześć miesięcy zawieszenia.
Na koniec z ust Australijczyka padają bardzo mocne słowa
Nie dziwi mnie, że ta obecny stan rzeczy został osiągnięty. To gówniana gra z gównianymi pieniędzmi do zdobycia w turniejach. Zrobiono ze mnie kozła ofiarnego, a prawda jest taka, że robili to [ustawiali mecze] wszyscy. Widziałem na własne oczy. Zawsze się o tym po cichu mówiło i mogę zapewnić, że nigdy nie zostało to wyplenione.
Quinten Hann |
Z dużej chmury…
Osobiście mam bardzo mieszane uczucia co do wyroku. Cała ta sprawa przypomina mi aferę korupcyjną w polskiej piłce. Z jednej strony wielkie słowa mówiące o uczciwości w sporcie, potrzebie wprowadzenia zmian, czystkach i zwalczania zła w zarodku. A z drugiej strony mamy dziwny i można by rzecz dość kontrowersyjny wyrok. Można by rzecz, że Higgins spędził półroczne wakacje, które kosztowały go 80 tysięcy funtów. Moim zdaniem pół roku zawieszenia to zbyt mało. Pauzowanie przez jeden sezon to byłaby odpowiednia kara za popełnione czyny. I wciąż nie mogę się nadziwić jednej kwestii – dlaczego Higgins, wzór wszelich cnót, człowiek, któremu ojcowe bez wahania oddaliby jedyne córki za żonę nie powiadomił WPBSA o propozycji korupcyjnej?
Gdy dowiedziałem się o wyroku nie byłem tym zdziwiony, zresztą pisałem o tym wcześniej. Gdyby werdykt trybunału miałby być dla Higginsa niekorzystny nie wydawanoby go w trakcjie trwania Shanghai Masters, pierwszej dużej imprezy rankingowej. Taka wiadomość uderzyłaby wtedy w snookera jak grom z jasnego nieba. Higgins znów stałby się anty bohaterem zawodów. A tak mamy „Powrót Króla” zaraz na początku sezonu.
Przyszła mi jeszcze do głowy pewna myśl. W maju podczas pierwszego dnia finału skandal z udziałem Higginsa przyćmił fantastyczną grę Neila Robertsona. We wrześniu tego samego dnia, w którym Robbo odpadł z turnieju w Sznaghaju, John Higgins powrócił w łaski zawodowego snookera.
Pozostaje jeszcze kwestia powrotu do zawodowej gry. Najprawdopodobniej w grudniu zobaczymy na co teraz stać Johna Higginsa i zobaczymy również reakcję kibiców na jego powrót. Reputacja, którą Szkot budował latami jednego dnia legła w gruzach i ciężko będzie mu ją teraz odbudować. I mam nadzieję, że pomimo tego wszytkiego uda mu się to zrobić bo był i jest jednym z moich (i zapewne wielu fanów tego sporu) ulubionych snookerzystów.
Etykiety:
Afera Higginsa
|
0
komentarze
czwartek, 9 września 2010
SM - dzień trzeci i czwarty.
18:46 |
Autor:
Brejk Maksymalny |
Edytuj post
Przez ostatnie dwa dni namieszało się trochę podczas odbywającego się Shanghai Masters. Wczoraj na dzień dobry odpadł aktualny Mistrz Świata Neil Robertson. Australijczyk przegrał w swoim pierwszym meczu 4 - 5 z Peterem Ebdonem. Robertsonowi gra nie układał się prawie od samego początku a do tego Ebdonowi wyraźnie sprzyjało szczęście. Myślałem, że Robbo utrzyma przez wakacje swoją niesamowitą formę, którą prezentował w Crucible. Niestety zawiódł mnie i swoich fanów.
Jak pisałem wyżej tegoroczny Shanghai Masters jest pełen niespodzianek. W ćwierćfinale zagrają Jamie Burnett i Mark Davis. Pierwszy z nich musi być szczególnie dumny ze swojej gry. Gdy została opublikowana drabinak turniejowa trafił on na Tiana Pengfei'a a przy okazji ewentualnego wtedy zwycięstwa czekał na niego Ronnie O'Sullivan. Jak wiem O'Sa do Sznaghaju nie poleciał a Burnett ograł 5 - 2 Pengfei'a. W meczu o ćwierćfinał dokonał masakry na Andrew Higginsonie 5 - 0.
38 - letni Mark Davis ma chyba w tej chwili najleszą formę w swojej karierze. W Szanghajskim turnieju wyeliminował już dwóch przedstawicieli snookerowej elity. Najpierw wygrał z Marco Fu, dobijając go 100 - punktowym brejkiem a dzisiaj pokonał piątego snookerzystę rankingu Stephena Maguire'a 5 - 4. Dla przypomnienia Davis zajmuje 26 pozycję na liście oficjalnej.
Obaj panowie zagrają w piątek 10 września o półfinał.
Etykiety:
Sezon 2010/11
|
0
komentarze
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Blog Archive
-
▼
2010
(34)
-
▼
września
(14)
- World Open startuje
- SM - Ali Carter wygrywa Shanghai Masters
- SM - znamy półfinalistów
- Higgins wraca do gry!
- SM - dzień trzeci i czwarty.
- SM - dzień drugi
- Rozpoczął się sąd nad Higginsem
- SM - dzień pierwszy - podsumowanie
- SM - Martin Golud w następnej rundzie
- SM - dzień pierwszy
- Wirtualna wycieczka po Crucible Theatre
- Shanghai Masters - Plan na dni 6 - 8 września
- Shanghai Masters bez O'Sullivana
- Brejk Maksymalny na Twitterze
-
▼
września
(14)
O mnie
Czytane i polecane
Etykiety
- Afera Higginsa (9)
- Mistrzostwa Świata (3)
- Neil Robertson (3)
- Power Snooker (1)
- PTC (2)
- Różne (8)
- Sezon 2010/11 (11)
- Sylwetki snookerzystów (1)
- Wydarzenia (2)